68-letni włamywacz, który 3 października wpadł w ręce policjantów, długo będzie pluł sobie w brodę. Nie dał się złapać na gorącym uczynku, nie zostawił po sobie zbyt wielu śladów, nie wskazał go żaden świadek zdarzenia. Zdradziły go... jego własne dłonie. Widać nie tylko czapka na złodzieju gore.
Jak przekazują służby prasowe oświęcimskiej Komendy Policji, mężczyzna został zatrzymany nocą, ok. 22:00, na os. 700-lecia.
– […] jeden z patroli zauważył idącego chodnikiem mężczyznę z zakrwawionymi rękoma, w których niósł kosę spalinową. Policjanci natychmiast skojarzyli, że mężczyzna może mieć związek ze zgłoszonym kilka godzin wcześniej włamaniem do jednej z kęckich stolarni, z której skradziono właśnie kosę. Policjanci natychmiast zatrzymali 68-latka bez stałego miejsca zamieszkania i zabezpieczyli ujawniony przy nim sprzęt. W trakcie dalszych czynności potwierdzili, że dokonał kradzieży z włamaniem, podczas którego poranił sobie dłonie– precyzuje Małgorzata Jurecka, rzeczniczka KPP Oświęcim.
Za swój „wyczyn” miłośnik cudzej własności może na długo pożegnać się z wolnością. Grozi mu nawet do 10 lat więzienia. Trafiła kosa na kamień.